Źle zdiagnozowany w dzieciństwie. Nawet nie zaczął szkoły podstawowej
Niepełnosprawny fizycznie Rafał Blania w dzieciństwie został niesłusznie skierowany do szkoły życia, w której niepełnosprawne intelektualnie dzieci uczą się samych podstaw. Trafił tam na 16 lat. Jak niedawno stwierdzili psychiatrzy, jego możliwości intelektualne nie odbiegają od normy. Teraz mężczyzna nie może znaleźć pracy. Nie może iść do szkoły podstawowej, bo system takiej sytuacji nie przewidział.
Pan Rafał Blania ma 34 lata i mieszka w Opolu. Mężczyzna od kilku lat szuka stałej pracy, niestety nie może jej otrzymać z powodu braku wykształcenia podstawowego. Wszystko dlatego, że zamiast do szkoły powszechnej, trafił do specjalistycznego ośrodka zwanego szkołą życia.
- Stwierdzono u mnie upośledzenie w stopniu znacznym lub umiarkowanym, dokładnie nie wiedzieli. To było 26 lat temu. Niepełnosprawny jestem, mam problemy z nogami, niedowidzę, mam jaskrę – mówi.
- Mnie osobiście, jako lekarza-psychiatrę zdziwiło, że jest to człowiek, który skończył szkołę życia, intelektualnie nie sprawiał wrażenia osoby upośledzonej – dodaje psychiatra Sebastian Łabuda.
ZOBACZ: Auto w leasingu źle ubezpieczone! Kłopoty kuriera
Pan Rafał do szkoły życia uczęszczał przez 16 lat, do 21. roku życia Czytać i podpisać się potrafi tylko dzięki mamie, która sama go uczyła w domu.
- Nie skończyłem szkoły podstawowej, skończyłem szkołę życia. Szkoła życia to jest a’la zerówka czy I klasa. Tam uczą o zawodach, porach roku. I każdego roku jest to samo. Piszę z błędami ortograficznymi, gramatycznymi. Gdybym potrafił liczyć, tobym mógł na kasach pracować. Na zegarku też się znam – mówi pan Rafał.
Mężczyzna od lat nie może znaleźć stałej pracy. Odwiedził dziesiątki firm, prosił również o pomoc agencje pracy. Mimo że oferty pracy są, to nikt go nie chce zatrudnić.
- Celem wizyty było wsparcie w znalezieniu pracy. Do tej pan Rafał podejmował prace dorywcze, a chciał stałe. Pewne formalne wymogi, czyli wykształcenie, stają się wyzwaniem dla nas. Nie słyszałam, żeby ktoś nie miał podstaw – mówi Justyna Szpilak, dyrektor Fundacji Aktywizacja w Opolu.
ZOBACZ: Jest więźniem swojego mieszkania. Ma tylko jedno marzenie
Pan Rafał czuje się pokrzywdzony przez decyzję sprzed lat. Jest samodzielny, nie uważa się za osobę upośledzoną. Zwrócił się o pomoc do specjalistów. Psychiatra i psycholog przeprowadzili szereg badań.
- On miał poczucie, że miał wyższe możliwości niż to, co mu oferowano. Miał pomysł podjęcia nauki w szkole zawodowej, ale mu to odradzono ze względu na jego niepełnoprawność ruchową. Poradziłem mu, żeby zgłosił się do psychologa w celu wykonania testów psychometrycznych, które obiektywnie ocenią możliwości intelektualne – opowiada Sebastian Łabuda, lekarz psychiatra.
- Badałam pana Rafała i stwierdziłam, że funkcjonuje on w normie intelektualnej, brak jest cech upośledzenia – informuje dr Joanna Dzierżanowska-Peszko, psycholog kliniczny.
- Przypadek pana Rafała jest skrajny i wyjątkowy. Mamy do czynienia z człowiekiem, który był diagnozowany przez poradnię psychiatryczno-psychologiczną. Upośledzenie jest taką jednostką, której nie można wyleczyć. Upośledzenie się albo ma, albo nie. Więc w tym przypadku doszło do zaniedbania, do błędu diagnostycznego – podkreśla Marta Kubica, adwokat, pełnomocniczka pana Rafała.
ZOBACZ: Zabił, ukrył auto i ciało. Zapadł wyrok ws. głośnego zabójstwa
Mężczyzna chciał zapisać się do szkoły podstawowej, okazuje się że nie ma takiej formalnej możliwości. Mężczyzna telefonował do kilku podstawówek, ale nigdzie nie ma szans na przyjęcie. A na telefon z kuratorium czeka do dziś.
- W polskim systemie są szkoły podstawowe dla dorosłych, które może ukończyć osoba, która nie ma żadnego wykształcenia. Są to klasy VII i VIII. Zakładamy, że osoba dorosła jakąś wiedzę zdobyła – tłumaczy Piotr Łaba z Kuratorium Oświaty w Opolu.
Problemem jednak jest brak podstaw edukacyjnych u pana Rafała, dlatego mężczyzna nie może zacząć nauki od VII klasy. Opcją jest zdanie egzaminu eksternistycznego z całego programu szkoły podstawowej. Ale potrzebny jest nauczyciel, który mógłby pana Rafała do takiego sprawdzianu bezpłatnie przygotować.
- Nie stać go. Strona finansowa nie pozwala mu samodzielnie edukować, choćby chciał. Chodzi o to, żeby państwo stworzyło możliwości, żeby zadziałał system – tłumaczy Krzysztof Koziol, znajomy pana Rafała.
ZOBACZ: Ekshumowali ciało córki. Odkryli, że została otruta!
Mimo przeciwności losu, pan Rafał sam stara się pomagać osobom starszym i niedołężnym. Uczy ich obsługi smartfonów, naprawia im komputery.
- Próbowałem wszędzie, ale się nie udało, nie mam podstaw. Gdybym skończył szkołę specjalną, a nie życia, to mógłbym się do szkoły średniej zapisać – podsumowuje pan Rafał.
*Pan Rafał będzie walczył przed sądem o odszkodowanie za złą diagnozę sprzed lat.