Działkowcy z Poznania protestują. Urzędnicy chcą się ich pozbyć

Działkowcy z Ostrowa Tumskiego w Poznaniu protestują przeciw likwidacji ich ogródków na wyspie. Istnieją od 93 lat, ale ustąpić mają miejsca nowej dzielnicy z budynkami mieszkalno-usługowymi oraz miejskim parkiem. Działkowcy, zwłaszcza starsze osoby, nie wyobrażają sobie przeniesienia na rogatki miasta, by zacząć wszystko od nowa.

Ostrów Tumski w Poznaniu to miejsce historyczne, oddalone półtora kilometra od Starego Rynku. Tuż obok zabytków są zdegradowane tereny poprzemysłowe, a także ogródki działkowe.  

- Są 133 działki, członków mamy 170, a teren ma 7 hektarów. Z tego, co nam wiadomo, w tym miejscu ma powstać zabudowa mieszkaniowo-usługowa. Wartość terenu, jak mówi miasto, to około 220 milionów zł. Ogród nasz istnieje 93 lata. Nie zgadzamy się, żeby zlikwidowali zieleń, bo to jest tlen dla ludzi. Nie tylko samochody – mówią nam działkowcy z poznańskiego Ostrowa Tumskiego.

Nie siedzą oni bezczynnie tylko protestują. Nie zgadzają się na likwidację ogródków działkowych „Energetyk 1”.  Z transparentami pojawiają się zarówno przed magistratem, jak i wewnątrz urzędu.

ZOBACZ: Nagle odkryli, że płot stoi w pasie drogowym. Nałożyli gigantyczną karę

Urzędnicy podkreślają, że działki nie zostaną zlikwidowane tylko przeniesione na rogatki miasta. I gwarantują wypłatę rekompensat za każde pozostawione drzewo, krzak, roślinę czy altanę. A na terenach poprzemysłowych i odzyskanych działkach powstanie nowa dzielnica.

- Zostało ustalone, że mają to być tereny inwestycyjne pod zabudowę mieszkaniowa i użytkownicy ogrodów są świadomi tej decyzji – mówi Wojciech Kręglewski, radny miasta Poznania.

- Jest to miejsce w ścisłym centrum miasta, od 94 roku dokumenty planistyczne przewidują tu nową urzędniczą dzielnicę, która służy rozwojowi miasta. Mówimy o przyszłej dzielnicy mieszkaniowej, która ma powierzchnię 27 hektarów – informuje Łukasz Olędzki z Miejskiej Pracowni Urbanistycznej w Poznaniu.

- Cel, który nam przyświeca, to nie jest pokrzywdzenie rodzin działkowców. Bo zgodnie z przepisami translokacja ogrodu niesie za sobą wypłatę odszkodowania i przeniesienie go na inny teren. Jeżeli powstanie funkcja mieszkaniowa, to ze strefą parkową i rekreacyjną dla wszystkich, a nie, jak jest od 100 lat, że to teren zamknięty – dodaje Bartosz Guss, wieceprezydent Poznania.

ZOBACZ: Mają dość sąsiada. Odór i strach przed pożarem

Zapewnienia władz miasta nie uspokajają działkowców. Tym bardziej, że w takiej sytuacji trzeba działkę urządzać od zera. Takiej sytuacji nie wyobraża sobie 97-letnia pani Marianna Ostańska, która ponad 50 lat spędziła w tym miejscu.

- Te działki są wszystkim dla ludzi starszych, gdzie nigdzie nie wyjeżdżają, a tu jest zieleń. Tutaj sobie przychodzę, tutaj sobie śpię. Tutaj ludzie się tymi ogrodami cieszą – mówi pani Marianna.

- Każda relokacja jest problemami dla działkowców. Część ludzi, którzy przez lata budowali swoje działki, inwestowali, będący w sile wieku, nie korzysta z odtwarzanych działek. Wiek nie pozwala od nowa budować działek – podkreśla Zdzisław Śliwa, prezes Polskich Związku Działkowców w Poznaniu.

- Dostaniemy ugór, ziemię zarośniętą chwastami. Nic przecież nie przeniosę – dodaje działkowiec Małgorzata Kurasiak.

ZOBACZ: Rodzice zmarli, siostry nagle zostały same. Bez środków do życia 

Pani Mirosława z mężem Henrykiem są emerytami. Każdą wolną chwilę spędzają na swojej działce. Również oni nie wyobrażają sobie przeniesienia w inne miejsce.

- Ja wiem, że to teren dobry i powinien służyć ludziom, bo jest w środku miasta, ale są zakłady betoniarskie i te zakłady powinny się przenieść i wówczas tam zrobić coś, co byłoby wizytówką miasta. Jesteśmy przeciwni, żeby ruszać ogrody, to jest zabytek - opowiada pan Henryk.

- To jest wyspa, a nasze działki zajmują 20 procent. My nie kwestionujemy, że Ostrów Tumski mogą zagospodarować. Ten teren jest w wielu miejscach zaniedbany – dodają inni działkowcy.

ZOBACZ: Zlikwidowali dojazd do firmy. Bankrutuje

Działkowcy wyszli nawet z propozycją otworzenia swoich ogrodów działkowych dla  innych mieszkańców. Nie spotkało się to jednak z aprobatą urzędników. Sytuacja jest patowa.

- W naszym projekcie mogą przychodzić tutaj dzieci, młodzież studenci, dzieci z przedszkoli. Możemy zrobić projekty. To jest Energetyk 1, skąd się bierze prąd. Mamy wiele pomysłów. W danych godzinach, w danych dniach zrobi się ścieżkę edukacyjną. Na placu zabaw mogą się pobawić, bo mamy. Nawet możemy zrobić kawę, herbatę, dla dzieci watę cukrową.

Walczymy o to, żeby być razem, bo zżyliśmy się i żebyśmy nie musieli zaczynać od nowa – podkreślają działkowcy.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX