Zapłacił deweloperowi za dwa mieszkania. Nie ma lokali ani pieniędzy

Ernest Jaroszek wziął kredyt i postanowił kupić dwa mieszkania w Białej Podlaskiej. Zapłacił deweloperowi niemal 410 tys. zł, ale kluczy nie dostał. Deweloper sprzedał lokale innym osobom. Pieniędzy panu Ernestowi nie zwrócił.

Pan Ernest mieszka w Białej Podlaskiej. Ponieważ mężczyzna ma dwie dorastające córki, w styczniu 2021 roku postanowił kupić dwa mieszkania na nowo powstającym osiedlu. To był początek jego problemów.

- Zapłaciłem za lokale zgodnie z umowami, które zawarłem. Zadatki zostały wpłacone jeszcze przed terminem. A resztę kwoty wpłaciłem do końca 2021 roku. Od półtora roku nie mam aktu własności lokali, za które zapłaciłem, a deweloper nie zwrócił mi pieniędzy – mówi Ernest Jaroszek.

ZOBACZ: Lekarze doradzali aborcję, dziecko żyje. Śledztwo umorzono

Mężczyzna pokazuje umowy i dowody wpłat przelewów na kwotę prawie 410 tysięcy złotych. Prawa do mieszkań miał otrzymać pod koniec grudnia 2021 roku. Do dziś nie dostał kluczy. Deweloper nie oddał też mężczyźnie pieniędzy. 

- Te mieszkania nie stoją puste. W wakacje 2022 roku wprowadzili się tam ludzie. Mieszkają w lokalu, za który ja zapłaciłem. Na zakup mieszkań musiałem wziąć pożyczkę, spłacam 190 tysięcy zł. Walka o odzyskanie sumy kosztowała mnie wiele stresu, siwych włosów. Żeby zgłosić sprawę do sądu, musiałem wpłacić 27 tysięcy zł opłaty sądowej. Do tego prawnik – podkreśla Ernest Jaroszek.

Razem z panem Ernestem jedziemy do dewelopera. Chcemy zapytać o jego stanowisko. Ten na widok swojego klienta zamknął drzwi na klucz. Po chwili pojawiła się siostra dewelopera, zajmująca się sprzedażą mieszkań.

Ernest Jaroszek: Pani mnie zna dobrze.

Siostra dewelopera: Dobrze nie, ale znam.

Ernest Jaroszek: Kupiłem mieszkania, nie dostałem ani mieszkań, ani kwoty. Kiedy mogę liczyć, że pieniądze zostaną oddane, chociaż kapitał początkowy? Od dwóch i pół roku nie dostałem mieszkania.

Reporter: A jakiś merytoryczny argument?

Siostra dewelopera: Nie mam. Szuka pan taniej reklamy, bez prawnika nie udzielam żadnej informacji.

ZOBACZ: Zakładowy blok zostanie zburzony. Lokatorzy są przerażeni

W trakcie realizacji reportażu telefonicznie skontaktował się z nami deweloper, który poinformował, że pan Ernest po wpłacie pieniędzy wycofał się z umowy i zrezygnował z mieszkań. Nie ma jednak na to żadnego dokumentu, tylko zeznania świadków. Podkreślił, że czeka na rozstrzygnięcie sądu. Do tego czasu nie komentuje oficjalnie sprawy. Zabronił też wyemitowania swojej wypowiedzi.

- W czerwcu ubiegłego roku wpłynął pozew cywilny, został wniesiony przez pana Ernesta. Jest to pozew o zapłatę ponad 500 tysięcy. Postępowanie trwa. Pozwany nie uznaje roszczeń – informuje Barbara Markowska z Sądu Okręgowego w Lublinie.

- W odpowiedzi na pozew otrzymałem odpowiedz, że kwoty, które wpłaciłem są nienależne z powodu, że nie dotrzymałem terminu. Deweloper utrzymuje, że kwota musi być wpłacona dokładnie w dniu, kiedy upływa termin płatności. Czyli termin kwoty zadatku mijał 28 stycznia 2021 roku. Ta kwota musi być wpłacona dokładnie 28 stycznia. A ja kwotę zadatku wpłaciłem 22 stycznia. Wpłaciłem pieniądze wcześniej – tłumaczy Ernest Jaroszek.

ZOBACZ: Kebab zmorą mieszkańców. Działa 24h na dobę

Zastrzeżenia do działalności tego dewelopera mają także inne osoby. Pan Piotr prowadzi rodzinny warsztat samochodowy. Znajduje się on przy głównej drodze, na osiedlu domków jednorodzinnych. Tuż obok deweloper wybudował bloki. Chciał też odkupić teren, gdzie znajduje się dom i warsztat mechanika.

- Ja się na to nie zgodziłem. Mam tutaj działalność, która zapewnia mi byt. Kiedyś ta droga była miejska, publiczna. Okazało się, że została odsprzedana deweloperowi. I on, bez ustalenia ze mną, postawił szlaban na drodze, która prowadzi do mojego warsztatu. Spadły moje dochody, liczba klientów – mówi Piotr Cydejko, właściciel warsztatu samochodowego.

ZOBACZ: Stalker wyszedł z więzienia. Nowe ofiary?

Pan Maciej również procesuje się z deweloperem. Twierdzi, że w 2019 roku współpracując z nim zaledwie przez kwartał, poczuł się oszukany. Po tym czasie musiał oddać sprawę do sądu i w pierwszej instancji wygrał. Deweloper odwołał się od wyroku.
 
- Razem z moją współpracowniczką byliśmy biurem sprzedaży przy pierwszej inwestycji tego dewelopera. Po sprzedaży 1/3 inwestycji deweloper wypowiedział nam umowę. I postanowił nam nie wypłacić wynagrodzenia za sprzedane mieszkania. Co więcej: nie chciał oddać kaucji, która wpłaciliśmy, żeby współpracę z nim rozpocząć. W sumie to ponad pół miliona złotych. Oddaliśmy sprawę do sądu i prokuratury. Sąd zasądził zwrot pieniędzy i zapłatę faktury – tłumaczy pan Maciej.

- Ja się czuję oszukany. Jak rozmawiam ze znajomymi, to oni nie wierzą, że można podpisać umowę, przelać pieniądze i nie otrzymać mieszkań – podsumowuje Ernest Jaroszek.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX