Wygrała w sądzie z urzędnikami. Pieniądze nadal nie płyną
Bogumiła Dunaj musiała zrezygnować z pracy i zająć się mężem po dwóch wylewach, który wymaga całodobowej opieki. Małżeństwo utrzymuje się tylko z jego niewielkiej emerytury, bo urzędnicy odmówili pani Bogumile świadczenia pielęgnacyjnego. Kobieta wygrała w sądzie, ale środki nadal nie napłynęły.
59-letnia pani Bogumiła z Adamowizny koło Warszawy od 5 lat opiekuje się mężem, który przeszedł dwa udary i nie może sam funkcjonować. Utrzymują się jedynie z niewielkiej emerytury pana Adama.
- On jest po dwóch udarach. Nie mówi, z ciśnieniem ma problemy, w każdej chwili może się przewrócić. Ja go golę, ja go myję, paznokcie obcinam sama. Nikt mi nie pomaga – opowiada Bogumiła Dunaj.
- To są ludzie, którzy nie mają bliskiej rodziny, więc wsparcie jest im potrzebne. Finansowo nie stoją dobrze – przyznaje sąsiadka Małgorzata Brzóska.
- Wobec męża pani Bogumiły zostało wydane orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności i niezdolności do samodzielnej egzystencji – informuje Krzysztof Gaffke z Kancelarii Vestra, pełnomocnik pani Bogumiły.
ZOBACZ: Bój o odprawy. Firma nie odpowiada na wezwania do zapłaty
Pani Bogumiła w 2017 roku zrezygnowała z pracy. Cały swój czas poświęca mężowi, co potwierdzają sąsiedzi. Mimo wszystko Ośrodek Pomocy Społecznej w Grodzisku Mazowieckim odmówił przyznania zasiłku pielęgnacyjnego. Uznał, że opieka nad schorowanym mężem nie wyklucza możliwości podjęcia pracy.
- Mi też jest ciężko, idzie zima, trzeba opał kupić, muszę z czegoś żyć. Do lekarza go wożę taryfą, bo do przystanku nie dojdzie. Pracowałam w szpitalu, byłam sanitariuszką, przy chorych chodziłam. Musiałam się zwolnić, bo mąż udaru dostał. Ja też choruję na czerwienicę, to choroba podobna do białaczki – opowiada Bogumiła Dunaj.
- Pani Bogusia opiekuje się mężem najlepiej, jak może, powiedziałabym, że chyba nie ma takiej drugiej osoby oddanej mężowi. Naprawdę jest ciężko, te pieniądze bardzo by im pomogły. Pan Adam ma problemy z poruszaniem się, ma wózek elektryczny, ale jest niestety zepsuty. Są to duże koszty, żeby go uruchomić – dodaje sąsiadka Monika Kaczmarska.
ZOBACZ: Burmistrz ma zapewnić transport jej syna do szkoły. Wyrok tylko na papierze
Kobieta o pomoc poprosiła prawników. Ci nie mieli wątpliwości, że kobiecie należy się miesięczny zasiłek w kwocie dwóch i pół tysiąca złotych. Do warszawskiego sądu złożyli pozew. Pół roku temu zapadł wyrok.
- Sąd orzekł, że strona skarżąca ma rację, uznał, że pani skarżącej powinno być przyznane świadczenie pielęgnacyjne, ponieważ spełniła warunki przepisu ustawy. Wyrok jest prawomocny – informuje Małgorzata Jarecka z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.
Mimo prawomocnego wyroku sądu, pani Bogumiła do dziś nie dostała od ośrodka pomocy społecznej należnych jej pieniędzy. To już około 50 tys. zł. Jedziemy więc razem z nią do pracowników socjalnych.
- My o pani nie zapomnieliśmy. Jesteśmy uzależnieni od pieniędzy, które dostajemy z ministerstwa. Nikt nie dysponuje takimi dużymi pieniędzmi, nie leżą u nas na koncie – słyszymy.
ZOBACZ: Bez dachu nad głową. Mogą stracić dzieci
Podczas naszej interwencji przed kamerą padła jedna ważna deklaracja.
- Decyzja zostaje wydana dzisiaj, my możemy w październiku dokonać wypłaty i na tym możemy zakończyć postępowanie. W przyszłym miesiącu wypłacamy środki – mówi Justyna Szwed z Ośrodka Pomocy Społecznej w Grodzisku Mazowieckim.
Reporter: Dlaczego pani musiała tyle czekać?
- Bo przeprowadzaliśmy postępowanie weryfikacyjne. Zakończyliśmy postepowanie, wydamy decyzję dziś.
- Podziwiam Polsat i cieszę się, że zareagowaliście tak szybko z Interwencją. Ale to niewyobrażalne, że trzeba było Interwencji, presji. Instytucja sama w siebie powinna wypłacić pieniądze – zauważa sąsiadka Małgorzata Brzóska.