Po remoncie urzędnicy kazali się wyprowadzić. Pieniędzy nie chcą oddać
Rodzina z Wrocławia dostała od urzędu miasta mieszkanie komunalne przy ul. Hubskiej. Zgodnie z warunkami umowy na własny koszt przeprowadziła remont generalny, a rok później dowiedziała się, że… musi się wyprowadzić ze względu na stan techniczny budynku. Miasto nie chce zwrócić pieniędzy za remont.
- Rozpoczęliśmy remont, trwał 11 miesięcy, wymieniliśmy wszystko: elektrykę, podłogi, podwieszane sufity, kuchnia była pod zabudowę, całą łazienkę, na wszystko pozwolenia, certyfikaty. Zaciągnęłam kredyt. Spłacać mamy do przyszłego roku, do lipca. Rata: 2600 zł miesięcznie – opowiada Dorota Rzeszot.
- Zanim ci państwo wprowadzili się do mieszkania, zawarli z gminą umowę o remont. W tej umowie było wskazane, co ma być wyremontowane, za ile, do kiedy. Państwo wywiązali się z umowy i podpisano z nimi umowę najmu – tłumaczy Sylwia Jastrzębska z Sądu Okręgowego we Wrocławiu, który orzekał w sprawie.
ZOBACZ: Tragiczna śmierć po porodzie. Mąż wini szpital
Pani Dorota wyremontowała komunalne mieszkanie. Dodatkowo na swój koszt obniżyła sufity, zmieniła oświetlenie. Urząd zaakceptował przeprowadzony remont i podpisał umowę najmu. Rodzina słyszała zapewnienia od urzędników, że zrujnowana narożna kamienica wkrótce stanie się wizytówką miasta.
- Ta kamienica ma duszę, coś jest w tym budynku. Przy wejściu od ulicy są marmurowe schody. To perełka. Myśmy się dowiadywali, że ta kamienica będzie kiedyś remontowana, z tego powodu zdecydowaliśmy się wziąć to mieszkanie. Nie patrzyliśmy na wygląd. Po roku od podpisania umowy przyszło zawiadomienie, że budynek nie nadaje się do zamieszkania, że będzie wysiedlenie mieszkańców. Szok - po co ta praca, czas, nasze urlopy – pyta Dorota Rzeszot.
- Mama bardzo to przeżyła, mdlała, jak była zdenerwowana, jej stan się pogorszył – zaznacza Matylda Rzeszot, córka.
ZOBACZ: Mieli zwracać 500 plus. Wygrali z urzędnikami w sądzie
Rodzinie zaoferowano mieszkanie w innej kamienicy. Odmówiono też zwrotu pieniędzy zainwestowanych w remont mieszkania przy ulicy Hubskiej. Kolejny lokal również wymagał inwestycji. A nie wszystkie meble z poprzedniego mieszkania można było zabrać ze sobą.
- Żeby móc tu funkcjonować, musieliśmy coś nie coś zmienić. Po pierwsze kuchnia poszła cała do zrobienia. W całym mieszkaniu były dziury, nie było ono remontowanie. Pani w urzędzie powiedziała, że to mieszkanie jest wyremontowane, bo 12 lat temu kamienica była rewitalizowana. I oni rewitalizację podciągnęli pod remont – mówi Dorota Rzeszot.
- Nie mamy w planach remontu, więc ludzi musimy wykwaterować. Ta rodzina dostała wyremontowany lokal, może nie na swoje potrzeby, ale nadający się do zamieszkania, gmina nie widzi zasadności zwrotu poniesionego przez nią nakładu – tłumaczy Katarzyna Galewska ze spółki Wrocławskie Mieszkania, która zarządza kamienicą.
Powodem wykwaterowania ze starego mieszkania miał być zły stan kamienicy. Mimo że rodzinę Rzeszotów przesiedlono dwa lata temu, to w kamienicy nadal mieszkają inni lokatorzy. A jak się dowiadujemy od urzędników, ostateczny stan techniczny budynku będzie oceniony dopiero po wyprowadzce wszystkich osób.
Mówi pani Klaudia, która nadal zamieszkuje kamienicę: Był taki moment, że przychodzili i sprzątali, ale przestali, mają nas gdzieś.
Reporter: Ktoś się interesuje, rozmawia z państwem?
Pani Klaudia: Nie, musimy dzwonić, chodzić, pytać co dalej. Dwa lata temu sąsiadka się wyprowadziła, a my dalej jesteśmy, nie wiemy do kiedy.
ZOBACZ: Zalewa ich posesje – „ulica jak koryto”
- Z chwilą zakończenia wykwaterowania służby techniczne miasta poddadzą ocenie stan techniczny budynku, ocenią koszty remontu, następnie miasto oceni, czy opłacalny jest remont czy należy rozważyć sprzedaż – mówi Wojciech Koerber z Urzędu Miasta we Wrocławiu.
Pani Dorota nie rozumie postepowania urzędników i decyzji o wykwaterowaniu jej rodziny przed ostatecznym poznaniem stanu technicznego budynku. Przed wrocławskim sądem walczy o sprawiedliwość.
- Państwo w stu procent wygrali, a to nie zdarza się często. Sąd w pełni podzielił pogląd tych osób, że skoro wyremontowali mieszkanie za zgodą i zgodnie z kosztorysem gminy, to te pieniądze im się nie należą. Państwo dostali zobowiązanie, że kwotę powyżej 47 tysięcy dostaną na konto, niestety gmina nie wywiązała się z tego – informuje Sylwia Jastrzębska z Sądu Okręgowego we Wrocławiu.
- Mamy ten wyrok, nie jest prawomocny. Gmina będzie apelować, będzie odwołanie – zapowiada Katarzyna Galewska ze spółki Wrocławskie Mieszkania.