Sam z dwojgiem dzieci. Na pomoc państwa nie może liczyć
Samotny schorowany ojciec walczy z przeciwnościami losu, aby utrzymać dzieci. 41-letni pan Przemysław ze Szczecina nie dostaje alimentów od byłej żony, a musi wynajmować mieszkanie i zapewnić rodzinie byt. Z trudem wiąże więc koniec z końcem. Zmuszony jest pracować na czarno, by zachować świadczenie. Na mieszkanie od miasta nie ma szans.
41-letni Przemysław Sobiech ze Szczecina od kilku lat walczy z problemami zdrowotnymi.
- Jestem po nowotworze złośliwym, miałem dwie operacje, wycięli mi koło kręgosłupa mięśnie, ale jakoś muszę dawać radę. Mam dla kogo i tylko to mnie trzyma - opowiada.
ZOBACZ: Radca prawny drwi z prawa. Nie oddaje długów
Pan Przemysław przez zachowanie byłej partnerki od kilku lat samotnie wychowuje dwoje dzieci: 16-letnią Katarzynę i 6-letniego Tomka. Tylko ucieczka od niej pozwala wychowywać dzieci w domu pełnym miłości i spokoju.
- W strasznie trudnym związku byłem, toksycznym. Trwało to około 11 lat - powiedział Przemysław Sobiech.
- Bardzo ciężkie było to życie. Wie pani, jak 9-letnia dziewczynka chwali swoją mamę, bo nie wypiła i nie przyjechała policja przez dwa tygodnie do domu, to musiało być naprawdę ciężko – dodała Katarzyna, córka pana Przemysława.
Sąd pozbawił Monikę G. praw rodzicielskich i zobowiązał do płacenia alimentów na dwoje dzieci. Kobieta jednak nie płaci… Próbowaliśmy z nią porozmawiać, ale bezskutecznie. Podczas poszukiwań spotkaliśmy ojca byłego partnera Moniki G.
- Do mnie podrzuciła syna Tomka, mówiąc, że za godzinkę przyjdzie, a przyszła za 24 godziny. Ona tutaj mieszkała z moim synem, po policję dzwoniłem, żeby wygnać ją z mieszkania, chciała mi je zająć – przekazał mężczyzna.
ZOBACZ: Zaczyna budowy, ale ich nie kończy. "Luka prawna"
Aby pana Przemysława było stać na opłaty związane z wynajmem mieszkania i utrzymaniem dzieci, mężczyzna pracuje na czarno. Inaczej nie otrzymałby pieniędzy z funduszu alimentacyjnego w pełnej wysokości. A te pieniądze ratują budżet domowników.
- W przypadku tego świadczenia obowiązuje zasada złotówka za złotówkę, czyli jeżeli osoba przekracza ten próg dochodowy, to wtedy świadczenie jest pomniejszane o wysokość tego przekroczenia – poinformował Maciej Homis, rzecznik MOPR w Szczecinie.
- Tata bierze nadgodziny w pracy, żeby było chociaż za co żyć. Przejął opiekę nad nami i stara się, pomimo że jest mu ciężko – przyznała Katarzyna, córka pana Przemysława.
- Ceny wzrosły, opłaty za mieszkanie wzrosły o prawie 100 procent. Powoli mnie nie stać na utrzymanie tego wszystkiego. Na chwilę obecną za mieszkanie płacę 2300 zł plus opłaty. Np. córce ciuchów nie kupię, bo mnie na to nie stać. Jakoś sobie radzi, od koleżanek czy coś. Tomkowi trzeba, bo rośnie. Sobie - nie pamiętam, kiedy coś kupiłem, ze Szlachetnej Paczki jak coś dostaliśmy – przyznał Przemysław Sobiech.
ZOBACZ: Wielki sprzeciw koło Bochni. „Zakład będzie nas truł”
Samotny ojciec od kilku lat stara się o przydział mieszkania od miasta. Niestety za każdym razem nie jest w stanie zdobyć odpowiedniej liczby punktów, aby zakwalifikować się na listę oczekujących.
- Miałem już różne pomysły, mówię: „to co, ja mam teraz zaniedbać dzieci, żebyście mi to dali?” Bo inni dostają. To, że ja sobie daję radę, to mam być teraz poszkodowany? Ja już nie mam siły na to wszystko – komentuje Przemysław Sobiech.
- Można się nie zgadzać z tymi kryteriami, ale niestety w oparciu o coś trzeba te osoby wybierać. Nie da się wszystkim pomóc – odpowiedział Tomasz Klek z Zarządu Budynków i Lokali Komunalnych w Szczecinie.