Rodzinny dramat. Nie może opiekować się matką
Rodzinny dramat w Łodzi. Zaniedbywana 93-letnia seniorka jest izolowana przez swojego wnuka od córki, która mieszka w tym samym domu. Pani Małgorzata nie może podać matce nawet miski zupy. Seniorka przepisała część swojego domu wnukowi w zamian za opiekę.
O pomoc w tej dramatycznej sytuacji rodzinnej poprosiła nas 60-letnia pani Małgorzata. Kobieta mieszka na górze domu rodzinnego w Łodzi. Na dole - jej 93-letnia matka. Dramat zaczął się, kiedy wyszło na jaw, że staruszka przepisała swoją część domu na starszego syna pani Małgorzaty.
- Problem w naszym domu zaczął się osiem lat temu. Mój najstarszy syn, Marcin, oszukał babcię razem ze swoją konkubiną poprzez to, że ona zapisała swoją część na nich. Ona to zapisała, mając około 90 lat. To nie jest darowizna, a umowa dożywocia. Jest tam wpisane: za opiekę i za pochówek w wierze katolickiej – tłumaczy pani Małgorzata.
Sprawa spadkowa jest w toku. Dom formalnie nie jest jeszcze podzielony. Problem w tym, że pani Małgorzata nie może opiekować się swoją matką. Tego zabrania jej starszy syn.
Pani Małgorzata: Chciałabym zapalić to światło, ale ono jest tu poklejone.
Reporterka: A dlaczego to jest poklejone, pani Małgosiu?
Pani Małgorzata: Nie wiem. Oszczędza.
Matka pani Małgorzaty: Proszę bardzo. Krzesła są. A czego szukacie?
Pani Małgorzata: Twojego aparatu słuchowego, mamo.
Matka pani Małgorzaty: Nie, tu nie ma.
ZOBACZ: Seniorka żyje w skrajnych warunkach. 16 metrów przestrzeni
Do rozmowy dołącza pan Marcin, starszy syn pani Małgorzaty:
Pan Marcin: Dzień dobry. Co się dzieje?
Reporterka: Nazywam Małgorzata Frydrych. Z Telewizji Polsat jestem.
Pan Marcin: O, telewizja.
Reporterka: Chciałam zapytać, gdzie babcia ma aparat słuchowy, bo chciałam z babcią pozamawiać. Proszę podać babci aparat.
Pan Marcin: A ja proszę bardzo wyjść.
Reporterka: Ja mam wyjść?
Pan Marcin: To jest mój dom, tak.
Reporterka: Nie, to nie jest pana dom. To jest dom pana mamy i pana.
Pan Marcin: Nie. Proszę mi stąd wyjść.
Reporterka: Nie.
Pan Marcin: Raz, dwa, trzy. A pan cały czas nagrywa... Proszę mi wyjść.
Dźwiękowiec: Proszę nie dotykać, proszę nie dotykać.
Reporterka: Co tu się dzieje?
Pan Marcin: Nie życzę sobie, żeby ktoś tutaj był w tym domu.
Reporterka: Jeszcze raz panu tłumaczę: jesteśmy u pana babci i pana mamy. Nie macie podziału.
Pan Marcin: A ja jestem u siebie. Proszę mi wyjść stąd: raz, dwa, trzy.
Reporterka: A ja jestem na zaproszenie pana mamy i pana babci. Dzwoni pan po policję?
Pan Marcin: Tak. Obce osoby weszły do mojego budynku. Jestem zagrożony i cały czas mnie atakują.
Matka pani Małgorzaty: O Jezu, co wy robicie. Ludzie co wy robicie?!
ZOBACZ: Wóz strażacki nie wyjedzie z remizy. Brama jest za wąska
- Największe takie sceny agresji, wyzwisk są w momencie, kiedy jest pod wpływem alkoholu. Czyli bardzo często – mówi pan Mariusz, młodszy syn Małgorzaty.
Reporterka: U góry jest pana mama, na dole jest pana babcia. Gdzieś w tym wszystkim rządzi pana brat. Co pan czuje?
Pan Mariusz: Różnie, duży niesmak. Babcia to już jest w takim mocnym wieku, że tym bardziej jej się należy cisza i spokój.
Reporterka: Przewrotnie powiem, że pana brat zapewnia babci ciszę, chowając aparat słuchowy.
Pan Mariusz: Tak, tak. No to jest coś takiego, żeby po prostu miał jak największą kontrolę nad nią.
ZOBACZ: Odziedziczył po ojcu dom. Nie może do niego wejść
- On ma w tej chwili 43 lata. Z nim zawsze były problemy, zawsze ojciec mówił, że z nim jest coś nie tak. To ja chodziłam więc na wszystkie wywiadówki, kryłam go, usprawiedliwiałam, żeby po prostu było dobrze – opowiada pani Małgorzata.
Troska o 93-letnią mamę jest dla pani Małgorzaty najważniejsza. Staruszka często, pod nieobecność wnuczka, prosi córkę o jedzenie.
- W zeszłym roku babcia się przewróciła w ogródku. Wyciągnęłam ją z krzaków i przyprowadziłam do domu. Wezwałam lekarza. Moja ingerencja w opiekę nad matką jest przez niego zakazaną, bo mi nie wolno matce podać zupy ani czegokolwiek, on mi zakazuje. Jest mi przykro, bo moja matka przepracowała tyle lat i mam prawo być przy niej teraz, kiedy wiadomo, że każdy dzień może być ostatnim. Uważam, że ona tego potrzebuje – komentuje pani Małgorzata.
- Nie zależy mu tak naprawdę na tym, żeby babci było dobrze, żeby miała spokój, ciszę… Chodzi o to, żeby po prostu dobrać się do jej pieniędzy, majątku i mieć coś za nic – uważa pan Mariusz, młodszy syn pani Małgorzaty.
ZOBACZ: „200 osób nagle bez pracy.” Bunt handlarzy w Lublinie
Wszczęta przez starszego syna pani Małgorzaty awantura zakończyła się interwencją policji.
Pan Marcin: Proszę wyłączyć tę kamerę i ją zabrać.
Reporterka: Bardzo proszę o przebadanie tego pana na alkohol.
Pan Marcin: Dobrze, wypiłem, to się przyznaję.
Reporterka: Będzie nam to potrzebne. Jest uszkodzona kamera. Mamy atak.
Dźwiękowiec: Czynny atak nastąpił.
Policja: Naruszenie nietykalności, tak?
Reporterka: Oczywiście.
Dźwiękowiec: Nietykalności operatora.
Policjant: Dobrze.
Pan Marcin: Cały czas nagrywa telefonem. Nie życzę sobie.
Dźwiękowiec: Dla własnego bezpieczeństwa, proszę pana.
Pan Marcin: Proszę odłożyć kamerę w stosunku do mojej osoby. Rozumie pan? Co pan myśli, że jestem debilem? Wyp***.