Kłótnie, wyzwiska, rękoczyny. Konflikt w bloku w Lubinie
Do naszej redakcji przysłano film z prośbą o interwencję. Nagranie przedstawia awanturę i rękoczyny na klatce schodowej jednego z bloków w Lubinie na Dolnym Śląsku. Część mieszkańców tego budynku twierdzi, że nie może się porozumieć z parą mieszkającą na parterze. Lokatorzy mówią, że są obrażani, a nawet prześladowani.
- Mieszkamy w bloku od 2007 roku i nigdy nie było tu żadnej zwady sąsiedzkiej. Rozpoczęło się po wprowadzeniu tych państwa, w maju 2016 roku. Nękanie to uległo eskalacji i trwa od pięciu lat. Powoduje to uczucie zagrożenia, udręczenia, poniżenia i narusza naszą prywatność – opowiada Agnieszka Sahaj, mieszkanka bloku.
Państwo Sahajowie żalą się, że są zaczepiani, pomawiani i wyzywani przez sąsiadów z parteru. Ich zdaniem są oni agresywni.
- Jesteśmy fotografowani, filmowani, śledzeni. Jesteśmy podsłuchiwani – mówi Arkadiusz Sahaj.
- Zdjęcie, na którym widać jak schodzę do piwnicy, posłużyło im do oskarżenia mnie o porwanie ich dzieci – dodaje Agnieszka Sahaj.
Fekalia zalewają podwórko. Problem zgłaszają od lat
Od miesięcy dochodzi do wielu tajemniczych zdarzeń. W styczniu ktoś włamał się do altanki na działce państwa Sahajów, a kilka dni później śmiertelnie skatował im kota.
- Jeździ na działkę, krzyczy przy ludziach: „złodzieje”, poniża. Porysowany został samochód, przebite opony, świadkowie zeznający w sądzie w Legnicy mieli też porysowane auto. Czysty przypadek? – pyta Arkadiusz Sahaj.
Rodzina przekazała nam film, na których widać awantury, krzyki i bijatyki.
- Zaczęło się od wyzywania mnie od k***, szmaty… Słyszałam, że jestem jałową suką, że mamy wyp*** na górę. Wchodząc do bloku zostałam uderzona w plecy, spadłam ze schodów – twierdzi Agnieszka Sahaj.
Zlecał transport, ale nie płacił. Rzesza poszkodowanych przewoźników
- Konflikt jest bardzo dobrze znany policji. Interwenci było tam bardzo dużo, w sprawę zaangażował się dzielnicowy, inicjował spotkania, aby je rozwiązać – przyznaje Sylwia Serafin z Komendy Powiatowej Policji w Lubinie.
Niestety mediacje nie pomogły. Nie pomogli również wynajęci przez niektórych sąsiadów prywatni detektywi. Para z parteru twierdzi, że zarzuty kierowane pod jej adresem, to zwykłe pomówienia i to ona czuje się szykanowana.
- To jest kłamstwo, oni nas oskarżają o zabicie kota, groźby nożem. Nikogo też nie wyzywałam – zapewnia Joanna W.
Mieszkająca samotnie 84-letnia pani Janina twierdzi, że para z parteru jej dokucza. Sprawą wielokrotnie zajmowała się prokuratura, ale stalkingu się nie dopatrzyła. Śledczy uznali, że to, co się dzieje w bloku, to zwykły konflikt sąsiedzki. Pomysłu, jak pomóc mieszkańcom, nie ma…
Bezdomny syn wdziera się do jej mieszkania
- Rozwiązanie jest jedno: ci ludzie powinni ułożyć sobie normalnie stosunki międzyludzkie. Tutejsza prokuratura prowadziła liczne postępowania dotyczące konfliktu sąsiedzkiego. Obecnie prowadzone jest postępowanie uporczywego nękania Państwa S. przez sąsiadów – informuje Magdalena Serafin, prokurator rejonowa w Lubinie.
- Jestem kłębkiem nerwów. Mam żal do organów ścigania, że nie potrafią zrobić porządku – mówi Arkadiusz Sahaj.