Czynsze wzrosły nawet o sto procent. „Nie damy sobie rady”
Mieszkańcy gminy Zawadzkie na Opolszczyźnie otrzymali podwyżki za mieszkania komunalne i socjalne. Czynsze wzrosły nawet o sto procent. Lokatorzy nie chcą płacić więcej tym bardziej, że budynki są zaniedbane. To często rudery, a mieszkania są zagrzybione.
Władze gminy Zawadzkie na Opolszczyźnie podniosły opłaty za wynajem mieszkań komunalnych i socjalnych. Mieszkańcy, głownie emeryci i osoby schorowane, protestują. Nie chcą płacić czynszów jak w apartamentach tym bardziej, że gminne budynki są zaniedbane.
- To osoby niepełnosprawne, schorowane, które gorzej finansowo radzą sobie w życiu, teraz muszą płacić dwukrotnie więcej - wyjaśnia Radosław Dimitrow z „Nowej Trybuny Opolskiej".
Koszmarny wypadek w szkole. Kto odpowie?
Mieszkańcy protestują. Wielu z nich na własny koszt wyremontowało gminne lokale, wymieniło okna, stolarkę, a nawet dachy.
- Pan burmistrz podniósł nam czynsz o ponad sto procent, ludzie remontują mieszkania na własny koszt, a burmistrz woła za to pieniądze - mówią mieszkańcy.
Jedną z takich osób jest 67-letnia pani Magdalena, która mieszka w pokoju z kuchnią. Kobieta utrzymuje się zasiłku 570 zł. Za komorne będzie musiała zapłacić prawie 400 zł.
Bezradni w starciu z urzędniczą machiną. Pomogliśmy
Innym przykładem są państwo Piaseccy, którzy wychowują dwóch niepełnosprawnych synów. Sami wyremontowali mieszkanie komunalne. Mimo to na ścianie ciągle pojawia się grzyb. Wielokrotnie prosili gminę o pomoc w zwalczeniu go. Bezskutecznie. Ale podwyżkę dostali.
- W tamtym roku w kwietniu był remont. Mam dwoje dzieci chorych na serce. Mąż dał ocieplenie, wełnę, płyty, odgrzybianie, nowe tynki, wszystko. Za łóżkiem grzyb pojawia się znów. Chciałam, żeby czynsz zmniejszyli, bo zrobiliśmy remont. Nie ma - tłumaczą Alina i Andrzej Piaseccy.
Oprócz podwyżek, mieszkańcy muszą również płacić dodatkową opłatę za… sławojkę.
- Bulwersujące jest to, że ludzie, którzy nie mają toalety w domu, muszą płacić 20 zł za wychodek, który mają przed budynkiem - mówi Radosław Dimitrow z „Nowej Trybuny Opolskiej".
- Podwyżki, rewaloryzacja wnika z potrzeb remontów stanu posiadania. Nam brakuje środków w budżecie na podstawowe rzeczy. Zadłużenie mieszkańców jest potworne - twierdzi Mariusz Stachowski, burmistrz gminy Zawadzkie.
Przychodzą do domów i oferują „niższy” rachunek za gaz…
- Pan burmistrz mówi, że zrobił podwyżki, bo gmina ma milion zadłużenia. Bo są ludzie, co nie płacą za mieszkania. Dlaczego my mamy za tych ludzi płacić? On wie, że Zawadzkie jest stare. Młodzi pouciekali do Niemiec, Holandii, Anglii. I on chcę na tych emerytach dziurę załatać - denerwują się mieszkańcy.
Pani Krystyna utrzymuje się z emerytury w kwocie 1066 złotych. W gminnym mieszkaniu wymieniła okna na własny koszt. Zrobiła także łazienkę i toaletę, ponieważ wcześniej ich nie było. Jest zrozpaczona podwyżką czynszu.
- Nie mam za co kupić węgla ani lekarstw. Nie damy sobie rady - mówi Krystyna Dropała.
- Wzięłam mieszkanie do kapitalnego remontu. Skułam ściany, sufity, tynki, drzwi wymieniliśmy, wzięłam kredyt na pięć lat. Płacę po tysiąc złotych kredytu. Dochodzi czynsz 850 zł, do tego prąd. Jak tu normalnie żyć? Żeby człowiek nie miał ubikacji, ani wody w domu. Ponad 20 lat się staram, żeby chociaż wodę mi podłączyli - żali się kolejna z lokatorek.
Od pół roku utrzymują obcych ludzi w swoim mieszkaniu…
Pan Ryszard mieszka w pokoju z kuchnią. Żyje bardzo skromnie. Na co dzień pomagają mu sąsiedzi. Nie stać go na wyższy czynsz.
- Pomagamy mu, kupujemy jedzenie, leki, jest po dwóch udarach, ma problemy z mówieniem, nie radzi sobie z niczym. Dostał też dużą podwyżkę za mieszkanie - wyjaśnia Julia Krasuska.
- Warunki urągają im, tak się nie żyje w XXI wieku - stwierdza Radosław Dimitrow z „Nowej Trybuny Opolskiej".
Mieszkańców z podobnymi problemami są setki. Lokatorzy mają pretensje do burmistrza i rady miasta, że nie dbają o mienie komunalne.
- Czynszu mieliśmy 320 zł, zrobiliśmy remont, w dniu dzisiejszym mamy prawie 1300 zł za to mieszkanie. Dziecko mamy chore, nie stać nas na tak duży czynsz - mówią Patrycja i Jacek Dziembalowie.
- My z mężem jesteśmy emerytami. Czynsz płaciłam 350, teraz przyszło mi 650. Trzy tony węgla policzyć, to jest 850 zł. Mąż chory, ja chora. Ludzie płaczą, czy mają czynsze zapłacić, czy leki wykupić? - relacjonują mieszkańcy.
- Będziemy szukać rozwiązań. Chcemy do tematu wrócić. Pracujemy nad rozwiązaniem, które będzie do przyjęcia przez mieszkańców - zapewnia burmistrz Mariusz Stachowski.