Myli się w rzece, nie mieli podłóg. Magiczne święta braci z Podkarpacia
Dzięki widzom Interwencji dwaj niepełnosprawni intelektualnie bracia z Podkarpacia będą mieli magiczne święta. Po naszym reportażu odezwała się rzesza osób chcących poprawić los mężczyzn, którzy żyli w rozpadającym się domu bez ciepłej wody, z zarwanym sufitem i klepiskiem zamiast podłóg. Ich życie zmieniło się nie do poznania.
W kwietniu w miejscowości Podborze koło Tarnobrzega odwiedziliśmy dwóch niepełnosprawnych braci: 60-letniego pana Eugeniusza i 59-letniego pana Michała. Wówczas ich dom był ruiną. Pilnej naprawy wymagał dach i wnętrze budynku.
- Łazienki nie mamy, na pole chodzimy do ubikacji. Potrzebne są nam sprzęty domowe, meble, żeby w środku łazienka była, wylewki, żeby płytki położyć – opowiadał wówczas jeden z braci Eugeniusz Dziekan.
Niepełnosprawni, nieporadni bracia nie mogli liczyć na pomoc opieki społecznej. W domu mieli tylko zimną wodę doprowadzoną ze studni. Jednak kiedy ciśnienie było słabe lub zimą, kiedy woda zamarzała, musieli myć się w rzece.
- To niegodne, by w XXI wieku człowiek żył w takich warunkach. A to są chłopcy niepełnosprawni, bardzo dobrzy, pomagają ludziom, nie odmówią, ale trzeba ich pokierować – tłumaczył Ryszard Zaskalski, sąsiad pomagający braciom.
Rozpacz i bezradność. Matka walczy o odzyskanie syna
Emisja reportażu odmieniła życie niepełnosprawnych braci. Widzowie Interwencji ruszyli z pomocą. Lawinowo zaczęli wpłacać pieniądze. Pojawili się też sponsorzy. Wówczas sąsiedzi zakasali rękawy i wyremontowali im dom.
- Ten dom nie miał kanalizacji, chłopaki na pole musieli wychodzić, teraz jest wszystko podłączone, mogą się umyć. Było ciężko, wszystko się waliło, ale znamy się na budowlance, zrobiliśmy, co w naszej mocy, żeby było ładnie – mówi Paweł Rożek, sąsiad, który pomagał w remoncie.
- Przede wszystkim jest bezpiecznie. Walił się dach, w kuchni się lało, komin nie był szczelny, sufity się zapadały. Wyburzyliśmy drewniane ściany i wymurowaliśmy trzy ściany.
- Nie ma klepiska – dodaje Inny sąsiad Ryszard Zaskalski.
Ubezwłasnowolniona córka zaciągała kredyty… mimo nadzoru kurator
- Jestem ślicznie zadowolony, wszystkim ślicznie dziękuje. Sponsorom, ludziom dobrej woli, co nam pomagają. Mieszkanie jest wyrychtowane – cieszy się Eugeniusz Dziekan.
- Jak ich tu wprowadziliśmy po posprzątaniu, to oni nie potrafili się dostosować. Były to dwa światy dla nich: być w tamtych warunkach, a być teraz. Pan bał się wejść do wanny, bał się, że pójdzie wrzątek. Powolutku pokazywałam, jak nalać wody – wspomina Helena Surowiec ze Stowarzyszenia Rodzin Katolickich w Padwi Narodowej.
Do redakcji Interwencji zgłosił się ksiądz z odległej miejscowości, który prosił o zachowanie anonimowości. Zdecydował się całkowicie spłacić kredyt w jednej z kas pożyczkowych, który bracia zaciągnęli przed laty na wymianę trzech okien i zakup węgla.
Stracił worki z nakrętkami, ruszyła fala pomocy
- To były cztery tysiące złotych. Teraz żadnych zadłużeń nie mają. Bardzo dziękuję tej osobie. Polsat pomógł, sfilmował i poszło to w świat – komentuje Ryszard Zaskalski, sąsiad braci.
Bracia marzą jeszcze o nowych budach dla swoich psów i ogrodzeniu posesji, aby czuć się bezpieczniej. Ktoś ostatnio z podwórka ukradł część materiałów zakupionych do dokończenia remontu domu. Mimo to niebawem odnowiona zostanie elewacja budynku. Jest już firma, która bezpłatnie ociepli dom.
- Obiecałem, że pomogę, bo trzeba pomagać. Prace zajmą nam około półtora tygodnia – mówi Kazimierz Grzyb, właściciel firmy ocieplającej budynki.
- Bardzo dobrze, że panowie redaktorzy z daleka przyjechali, że zainteresowali się nami samotnymi, biednymi i nas poratowali – podsumowują bracia Eugeniusz i Michał Dziekanowie.