Na nowe auto czeka od sierpnia. Idzie do sądu

Tomasz Maszek z Poznania zapowiada sądową batalię z dealerem Renault, któremu zapłacił zadatek za nowe auto. Miało być pod koniec sierpnia, a nie ma go do dziś. Salon proponował inne modele, ale nie w cenie gwarantowanej, jaką pan Tomasz miał zapisaną w umowie.

W czerwcu ubiegłego roku Tomasz Maszek z Poznania zdecydował się na zakup nowego auta. Mężczyzna prowadzi hurtownię i samochód potrzebny jest mu do codziennej pracy, a dotychczasowe auto odmawia już posłuszeństwa. 

Jego wybór padł na Renault Traffic. Pan Tomasz podpisał umowę z dealerem Renault, wpłacił zadatek, a pojazd miał być do odbioru w sierpniu. Niestety termin był stale przekładany. Pod koniec grudnia okazało się, że model, który chciał kupić mężczyzna, przeszedł modyfikację przez co stał się droższy.

Najnowsza „zabawka” polskich złodziei. Otwiera auto w kilka sekund

- Auto miało być 6 grudnia, później miało być koło 19 grudnia, a 20 grudnia dostałem telefon od handlowca, że po prostu tego auta już nie będzie. Powołał się na to, że tam chodzi o jakieś Euro 6. Chodzi o spaliny – normę emisji spalin. Rozmowy trwały, wysyłaliśmy sobie pisma. Zaproponowali mi auto droższe o 20 tys. zł, niby bardzo dobra cena. W następnym piśmie było o 10 tys. zł droższe, ale skoro mam zagwarantowaną cenę w umowie, to również się nie zgodziłem. Następne pismo było od prezesa, że umowa jest rozwiązana – relacjonuje Tomasz Maszek.

Dealer rozwiązał umowę nie zwracając panu Tomaszowi przewidzianej prawem pełnej kwoty zadatku. Mężczyzna został bez samochodu i bez należnych mu pieniędzy.

- Wpłaciłem 4 tys. zadatku - jak mi wiadomo, to chroni osobę kupującą i sprzedającą. Czyli jakbym ja nie odebrał tego auta w ciągu siedmiu dni - tak wynika z umowy - to zadatku mi nie muszą zwracać. A jeśli nie dostarczą samochodu, to powinni oddać moje 4 tys. zł plus drugie 4 tys. zł z własnej kieszeni. Tak uregulowany jest w polskim prawie zadatek – tłumaczy pan Tomasz.

Od pracownika salonu słyszymy, że sytuacja na rynku nowych samochodów jest katastrofalna, a problem nie dotyczy tylko samochodu pana Tomasza.

Budynek wymaga pilnego remontu. Na co czeka gmina?

A to rozmowa telefoniczna z przedstawicielem dealera:

Umowa została rozwiązana z przyczyn niezależnych od nas, z powodu przerwania produkcji. Generalnie ten model przestał być produkowany.

To, że Renault Polska nie dostarczyło wam takiego samochodu od czerwca do grudnia, kiedy przestał być produkowany, to nie jest wina klienta. To jest sprawa między wami a Renault Polska, klienta to nie powinno interesować, szczególnie, że miał gwarancję ceny.

No tak, ale gwarancja ceny nie ma tu nic do rzeczy.

Schody barierą dla niepełnosprawnej. Dwa lata starają się podjazd

Panu Tomaszowi pozostaje wystąpienie na drogę sądową.

- Auto jest mi najbardziej potrzebne, służy do pracy. Jeśli nie rozwiozę towaru i nie sprzedam go, to po prostu nie mam nic. Będę musiał chyba jakieś zadośćuczynienie żądać do tej kwoty lub odsprzedadzą mi to auto w tej gwarantowanej cenie, co jest w umowie. Ja nadal chcę to auto w tej cenie, co mi zagwarantowali – podsumowuje pan Tomasz. 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX