Ma wrócić z dziećmi do zrujnowanego mieszkania
Magdalena Noglik z Bytomia dostała mieszkanie komunalne w formie pustostanu. Zainwestowała w remont, ale musiała się wyprowadzić, bo kamienicę wyłączono z użytkowania ze względów bezpieczeństwa. Miasto wyremontowało budynek, ale lokal pani Magdaleny został zrujnowany. Samotna matka trójki dzieci znów ma zaczynać od zera. Nie ma na to pieniędzy.
Bobrek - dzielnica Bytomia. Zabytkowe, ale zrujnowane, stare kamienice… W takim miejscu ma mieszkać 30-letnia pani Magdalena z trojgiem dzieci: trzyletnią Polą, sześcioletnim Fabianem oraz chorym na autyzm ośmioletnim Igorem.
- Do horroru to trzeba by to jeszcze trochę upiększyć, tak to wygląda. Tam nikt nie powinien mieszkać. To jest nie do zamieszkania – mówi pan Henryk, znajomy rodziny.
- Nie ma żadnej pomocy, gdzie się tylko zwraca do kogokolwiek, ci ludzie są bez uczuć w ogóle, nie mają uczuć, sumienia, że dziecko niepełnosprawne, troje małych dzieci. Dorośli sobie poradzą w życiu, ale co te dzieciątka są winne, by nie mieli warunków do spokojnego, bezpiecznego życia? – dodaje pani Zdzisława, babcia pana Dawida, ojca dzieci.
ZOBACZ: Po 20 latach eksmitowali dozorczynię. Zachorowała i przestała płacić
Pani Magdalena nigdy nie miała łatwego życia. Ma sześcioro rodzeństwa, matka rodzinę opuściła i wychowywał ich tylko ojciec.
Kilka lat temu pani Magdalena poznała ojca swoich dzieci, pana Dawida. Oboje pracowali, by wyremontować mieszkanie komunale, które otrzymali od miasta. Trzy lata temu wprowadzili się do niewielkiego lokalu. Jednak szczęście nie trwało długo. Okazało się, że mieszkanie w tej kamienicy zagraża życiu.
- Mnóstwo pieniędzy tam wsadzili, tak samo ja z mężem pomagałam – mówi pani Zdzisława, babcia pana Dawida.
- Wzięliśmy pustostan, tam nie było okien, drzwi, instalacji elektrycznej, nie było zupełnie nic, podłóg. To był szok, tam były szczeliny, dziury w stropach, w ścianach działowych, że można było ręce wkładać - wspomina Magdalena Noglik.
ZOBACZ: Strach przed podpalaczami. Trzy razy wzniecali ogień
O niebezpieczeństwie poinformowała Nadzór Budowlany. Kamienica została wyłączona z użytkowania. Na czas remontu miasto dopłacało rodzinie do wynajętego mieszkania. Niestety podczas prac budowlanych lokal pani Magdaleny został zdemolowany.
- Tu są szyny, które oni wmontowali, zabezpieczenia, żeby budynek nie zawalił się. Tu jest ubikacja, do której mam się załatwiać z dziećmi – oprowadza nas pani Magdalena.
Reporterka: Ktoś wyłamał drzwi. Ma je pani cały czas otwarte do tego mieszkania?
- Tak, szyby powybijane. Nie ma prądu, nie ma nic.
- I tu pani ma zamieszkać z dziećmi…
- Tak.
ZOBACZ: Seniorzy proszą o windę. Schody odcinają ich od świata
To nie koniec kłopotów. Pani Magdalena rozstała się z panem Dawidem. Do końca marca ma opuścić wynajęte mieszkanie. I wrócić z dziećmi do ruiny.
- Jeśli nadzór wydał decyzję, że budynek zagraża, to jak ja miałam tam siedzieć i pilnować? Najpierw mi się kazali wyprowadzić do mieszkania wynajmowanego, a potem twierdzą, że powinnam tego mieszkania pilnować – komentuje Magdalena Noglik.
Magdalena Górak, dyrektor Bytomskich Mieszkań, które zarządzają nieruchomościami należącymi do miasta Bytom uważa, że lokal nadaje się do zamieszkania.
Reporterka: Toaleta, która jest na zewnątrz, została zabita, więc nie ma toalety, mieszkanie jest zdewastowane. Ta pani ma chore dziecko.
Dyrektorka: Koszt tej przeprowadzki, wszystko jest po naszej stronie. Poinformowałam tę panią, że mogę pomóc jej w uprzątnięciu tego lokalu, w wymianie zamka w drzwiach, czyli w takich czynnościach konserwatorsko-naprawczych, żeby pomóc tej osobie. I taki jest nasz plan działania.
Reporterka: Ale tam się nie da mieszkać.
Dyrektorka: Na dzień dzisiejszy ten lokal nadal jest do zamieszkiwania.
ZOBACZ: Ekologiczna bomba w Mysłowicach. Skazano „słupa”, odpady zostały
Samotna matka jest zrozpaczona. Nie ma pieniędzy na kolejny remont, bez pomocy innych osób zostanie już wkrótce z dziećmi na ulicy.
- Chciała ułożyć sobie życie, jak każda dziewczyna, stało się tak, a nie inaczej. Opiekuje się dziećmi, są zadbane, czyste, ona jest ciągle przy nich, spokojna, uczynna, same plusy. Jej się ta pomoc naprawdę należy – podkreśla pani Mariola, znajoma rodziny.
- Powiedziałam sobie, że muszę być lepszą matką, niż moja i mieć lepszy dom, lepsze życie dzieciom zapewnić. Żałuję, że wyremontowałam to mieszkanie, że poszłam tam mieszkać – mówi Magdalena Noglik.