Sześćdziesiąt podpaleń na osiedlu. Wskazują na 82-letnią radcę prawną

Na jednym z wrocławskich osiedli w ciągu trzech lat doszło do ponad 60 podpaleń. Monitoring w kilku przypadkach zarejestrował 82-letnią mieszkankę osiedla, która podkłada ogień. Mimo tego kobieta jest na wolności. I nadal pracuje jako… radca prawny. Ludzie boją się o swoje bezpieczeństwo, niektórzy z tego powodu już się wyprowadzili z osiedla. 

Strach,  przerażenie, obawa o własne bezpieczeństwo od ponad trzech lat towarzyszą mieszkańcom osiedla Biskupin we Wrocławiu.  Doszło tam już do serii podpaleń. Mieszkańcy i władze spółdzielni mieszkaniowej twierdzą, że wiedzą kto podkłada ogień.

- Po 58. zgłoszonym przez spółdzielnie podpaleniu przestałem prowadzić rejestr. Teraz jest około 65-66 podpaleń. Problem widać na nagraniach, zidentyfikowany z imienia i nazwiska podpalacz od trzech lat terroryzuje całą dzielnicę – mówi Jarosław Puchalski, wiceprezes spółdzielni mieszkaniowej.

ZOBACZ: Zlikwidowali kopciuch, obiecanego dofinansowania brak 

W kilku przypadkach monitoring zarejestrował 82-letnią Marię P., która wchodzi do wiat śmietnikowych i je podpala. To kobieta, która mieszka na wrocławskim osiedlu od prawie 40 lat.

- Pani Maria jest z zawodu radcą prawnym, w dalszym ciągu czynnym, mimo 82 lat i aktu oskarżenia. Policja ma dowody na pięć podpaleń, my podejrzewamy, że jest ich zdecydowana większość, jak nie wszystkie – tłumaczy Jarosław Puchalski, wiceprezes spółdzielni mieszkaniowej.

- Z tą panią nie da się rozmawiać, jest niegrzeczna, nieprzyjemna, nie otwiera drzwi. Wielokrotnie nas straszyła, że podpali albo obleje kwasem. Ona chodzi z butelką pełną czegoś – dodają Jolanta i Włodzimierz Wyszyńscy, mieszkańcy osiedla.

Mieszkańcy obawiają się o własne bezpieczeństwo, tylko kilku zdecydowało się opowiedzieć przed kamerą o tym, co dzieje na ich osiedlu. Mimo ewidentnych dowodów,  kobieta wciąż przebywa na wolności. Ludzie mają pretensje do organów ścigania, że te są bezradne.

- Zajmujemy się tą sprawą. Pani Maria usłyszała 4 zarzuty dotyczące 5 podpaleń z 2020 roku. To jest zarzut zniszczenia mienia. Prokurator uznał, że środek zapobiegawczy w postaci aresztu nie jest adekwatny – informuje Anna Placzek-Grzelak z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

ZOBACZ: Mówią o poćwiartowanych zwłokach. „Idealne miejsce dla mafii”

Co prawda prokuratura skierowała akt oskarżenia dotyczący pięciu podpaleń, ale sąd go odesłał śledczym w celu uzupełnia materiału dowodowego i sprawa utknęła. A płonęły już nie tylko wiaty czy kosze na śmieci, ale także rzeczy pozostawione na klatce schodowej i w piwnicy.

- To było w pół do pierwszej w nocy, paliło się na czwartym piętrze, dość mocno. Wszystko wskazuje na to, że to ta sama osoba, sposób działania podobny – informuje pani Milena, której podpalono klatkę schodową obok jej mieszkania.

- Podpalenie piwnicy zdarzyło się w klatce schodowej, gdzie mieszka pani, która ma akt oskarżenia o podpalenia śmietników. Dlatego nazywamy panią Marię: „panią Marysią z zapałkami” – tłumaczy Jarosław Puchalski, wiceprezes spółdzielni mieszkaniowej.

- Myśmy rano wylatywali do Portugalii i turkotaliśmy walizkami. Ona była wściekła. Wygrażała. A dzień później spłonęła piwnica. Ktoś wlał ciecz, jestem przekonana, że była to ona. Ja się wyprowadziłam, bo nie zaryzykuję życia – przyznaje jedna z dawnych sąsiadek Marii P.

ZOBACZ: Żyli z ruchu granicznego. Jego zawieszenie to dla nich katastrofa

Maria P. mieszka na wraz ze swoim mężem i cały czas jest czynnym zawodowo prawnikiem. Okręgowa Izba Radców Prawnych we Wrocławiu, mimo oczywistych dowodów, czeka na zakończenie postępowania karnego. Pisemnie poinformowano nas, że postępowanie dyscyplinarne wobec kobiety zostało zawieszone.

- Nieskazitelny charakter jest głównym czynnikiem dopuszczającym do zawodu. Ona karana nie jest, ale nieskazitelny charakter należy oceniać. Jej zachowanie narusza porządek publiczny. Są to przesłanki, które dyskwalifikują panią mecenas z wykonywania zawodu – uważa prawnik Marta Kubica.

- Pani Maria wykazywała oznaki nierozważenia od 20 lat, ludzie bali się przechodzić koło niej, pod okiem polewała ich wodą, rzucała śmieciami, ubliżała – wspomina Jarosław Puchalski, wiceprezes spółdzielni mieszkaniowej.

ZOBACZ: Rozstał się z partnerką. Wkrótce oskarżono go o gwałt

Mieszkańcy ze strachu montują w swoich oknach i na klatkach schodowych monitoring, w nocy pilnują osiedla. Jednak przyznają, że ciężko jest przewidzieć, w którym miejscu dojdzie do kolejnego pożaru.

- Jeżeli wszyscy wiemy, że to ta osoba, to dlaczego nikt się nie zajmie tym? Czekamy na coś, aż komuś coś się stanie? – pyta pani Milena, mieszkanka osiedla.

Pani Maria odmówiła wypowiedzi przed kamerą*

*skrót materiału

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX